czwartek, 28 października 2010

Zosia Samosia

Początek jesieni jakoś pozytywnie wpływa na rozwój Oli. Oprócz sukcesów z siedzeniem mała dama opanowała sztukę samodzielnego picia z kubeczka. Samodzielność tak jej się podoba, że ciężko odebrać jej kubek niekapek, naczynie zostało jej ulubioną przytulanką. Dziś przy jedzeniu stoczyłyśmy walkę o trzymanie łyżeczki z obiadkiem, mała Zosia Samosia coraz częściej pokazuje swój charakterek. To po tatusiuJ

piątek, 22 października 2010

Awans

Od jakiegoś czasu Oleńka buntuje się przeciw spacerom w gondoli wózka. Obserwacja chmurek już jest nie wystarcza, mała ciekawska chce obserwować świat. Po naradzie „czy to już czas”  postanowiliśmy spełnić jej życzenie. Gondolka poszła w odstawkę i nastąpiła przeprowadzka do wózka spacerówki.  Mała gwiazdeczka ze szczęścia  ma iskierki w oczach, teraz jej ciekawość może zostać zaspokojona. Po kim ona to ma???:) 

czwartek, 21 października 2010

Pokolenie 2010...

Z zachwytem obserwuje doskonalenie umiejętności gimnastyczno - ruchowych Oleńki. Teraz jesteśmy na etapie przewrotów z brzuszka na plecy, obrotów na prawo i lewo, prób samodzielnego siedzenia. Mamy pierwsze sukcesy 22 października Oleńka zaczęła siedzieć samodzielnie na dłużej niż 10 sekund. Póki co to  nasz rekord no i bez pomocy rączek raczej ciężko jest. Spotkałam dziś w sklepie koleżankę urodziła córkę  tydzień wcześniej niż ja. Nie muszę chyba mówić co było naszym tematem. Tak osiągnięcia naszych dzieci, czy siedzi, czy się obraca, jak gaworzy, czy mówi mama.  Przyznaje, że zabolało mnie w pierwszej chwili,  że jej córeczka już samodzielnie siedzi a moja Ola dopiero zaczyna. Potem jednak przypomniałam sobie słowa mojej Moni, że na wszystko przyjdzie czas, każde dziecko jest inne, jedne rozwija  się szybciej emocjonalnie, inne fizycznie. Nie ma co wariować i porównywać. Moniu święte słowa!!!! Zmierzam jednak do tego że już czuję, że jestem troszkę przewrażliwiona na punkcie swojej Oleńki. Dla mnie jako matki jest najjjjjjj. Jednak każda mama widzi  w swoim dziecku omnibusa i piękność świata. Trzeba się więc nauczyć pewnego  dystansu   i nie dać zwariować. Prawdziwym wyzwaniem dla rodziców będą chyba czasy przedszkola gdzie uczęszczać będą pewnie same Cindy Crawford i Bill Gates. Na szczęście na to  mamy jeszcze troszkę czasu więc lepiej na ćwiczeniach i gaworzeniu teraz skupie się. 

sobota, 16 października 2010

Pudełko wspomnień

Przyjaciółka zainspirowała mnie aby oprócz bloga gromadzić Oleńce rzeczy związane z jej dzieciństwem. Pomysł super. Przystąpiłam do działania. W Ikea kupiłam specjalne pudełko i postanowiłam wkładać tam różne  pamiątki które pewnego dnia zostaną przekazane Oli. Problem w tym że mała myszka dopiero co zaczęła   6 mc a ja już praktycznie załadowałabym  już całe pudełko. Marcin śmieje się, że z taką selekcją niedługo będzie mi potrzebny kontener. Przez cały weekend rozważałam wiec które rzeczy są ważne a które muszę wyeliminować . Ostatecznie do pudełka póki co trafi: Bransoletka z szpitala, odlew stópek , Mucha Tralalucha, sukienka z chrztu. W przyszłości mam  nadzieje dołączą do nich pierwsze ząbki, rysunki i inne mniej lub bardziej ważne sprawunki. 
Chciałabym  aby  starczyło  mi wytrwałości by gromadzić  te wszystkie wyjątkowe rzeczy z  dzieciństwa mojej myszki . Takie pamiątki to niesamowita rzecz. Już widzę oczyma wyobraźni jak nasza Oleńka przekazuje część rzeczy swoim dzieciom. Jak  zwykle moja wyobraźnia troszkę się zagalopowała no ale kto wie. Trzymajcie za mnie kciuki

piątek, 15 października 2010

Rytm

Nie mogę uwierzyć w to jak mały człowiek zmienia się w ciągu sześciu miesięcy. Od miesiąca Oleńka jest jakby innym dzieckiem.  Wreszcie mamy stały rytm dnia, godziny posiłków, drzemek. Mały kogucik budzi się miedzy 5.00 a 6 rano. Pieje, śmieje się , gaworzy i w końcu krzyczy „Zabierzcie mnie do waszego łóżka i dajcie jeść|”.  Po mleczku jest czas zabaw w pościeli, mama próbuje jeszcze zamknąć oko ale zazwyczaj  niewykonalne to jest. Mała Ola przewraca się po całym materacu, rzuca zabawkami i głośno protestuje gdy mama niezainteresowana jest.  Potem czas na ranną toaletę. Pierwsza w kolejności jest młoda dama, myjemy buźkę i pupkę ,  wybieramy odpowiedni strój, plotkujemy i obmyślamy plan dnia.  Następnie czas na herbatkę młodej  i asystowanie mamie podczas kąpieli.  Razem zasiadam do śniadanka zazwyczaj to pyszna kaszka z dodatkami owoców. Około 10 ruszamy na spacer, załatwimy sprawunki  lub bawimy się w ogrodzie. Jest czas pierwszej drzemki. Mama ogarnia co może – pranie, prasowanie, gotowanie, sprzątanie. Nigdy bym nie przypuszczała ze macierzyństwo to najlepsza szkoła  logistyki. Podczas niecałej godziny latam jak robocik i udaje mi się zrobić rzeczy które normalnie zajmowały mi  trzy razy tyle czasu. Potem gry i szarady. Obiadek. Drzemka. Powrót taty. Szaleństwa ojca i córki. Kąpiel. Kolacja. Sen.
Muszę przyznać że z   miesiąca na miesiąc  Ola jest coraz  bardziej  komunikatywna . Jeszcze 2 – 3 miesiące temu była małym groszkiem który żył troszkę w swoim świecie. Teraz   „myszka” domaga się 100% uwagi, wspólnych zabaw i gier. Gdy tylko czuję się samotna głośno oznajmia   to krzykiem. Jaki ona ma glos!!! Podobno ja mówię dźwięcznie , jednak mała Ola zdecydowanie przebija swoją mamę.  Większość rzeczy w ciągu dnia robimy wspólnie. Często sprzątamy   -  Myszka w nosidle, mama z szmatka, jak gotujemy to  Ola asystuje  w foteliku z drewniana łyżką, jak czytamy to mama oczkami książkę, Ola ustami gazetę. Wszystko interesuję moją księżniczkę , na dworze kwiatki i drzewka, w domu obrusy, sprzęty i dźwięki.  Porozumiewamy się w języku delficko-chińskim . Potrafię rozpoznać dźwięk  gniewu, frustracji, głodu, bólu, nudy . Fascynuje mnie jej gaworzenie i zastanawiam się  o czym opowiada mała Ola. Wszelkie humory księżniczki rekompensuje szybko uśmiech na jej twarzy. Nic na mnie tak nie działa jak roześmiana buzia myszki na mój widok. To jakby wyszło słońce w pochmurny dzień.   Mogłabym ją całować, przytulać, patrzeć godzinami. Dobrze się nam żyje nie powiem. Troszkę bardzo  przeraża mnie myśl , że za miesiąc czas wracać do pracy i  ta idylla skończy się.     

czwartek, 14 października 2010

150 dni 3600h 216000 minut

14 październik 2010 Oleńka zaczyna 6 miesięcy!!!
 Wspominam dziś poranek  14 maja 2010 i jakoś  nie mogę uwierzyć że nasza  księżniczka  jest już z nami prawie pół roku. Te ostatnie 5 miesięcy wywróciło nasze życie do góry nogami. Zmieniły się priorytety,  rytm życia, wszystko wokół małej istotki  kręci się.
Ostatnie 150 dni to najbardziej magiczny i gorący  okres w moim życiu.  Patrzę na świat oczyma  6 miesięcznej dziewczynki dzięki czemu  dystansuje  się do świata i problemów.   Nic mnie tak nie cieszy jak uśmiech , czy kolejny dźwięk wydobyty z ust małej „myszeczki”.  Mimo, że jestem z nią praktycznie całymi dniami i nocami J nie mogę się napatrzeć na to małe cudo. Codziennie mam ochotę krzyczeć:  Boże jaka ja jestem szczęściarą!!! Chyba powinnam rozważyć wyprawę na kolanach do CzęstochowyJ   Przeżywam każdą zmianę, debatuję na temat każdej podejrzanej kupki i uważam, że Oleńka jest najjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjj.  
Dzięki ostatnim miesiącom zrozumiałam, że mając dziecko inaczej postrzega się mijający czas . Okres od maja był bardzo intensywny dla naszej rodziny . Za nami ciężkie chwile  kolek, pierwszych uśmiechów, nocnego wstawania, poznawania smaków...Cały czas uczymy się być rodzicami.  Szczerze stwierdzam, że   nie ma chyba bardziej wyczerpującego i jednocześnie   satysfakcjonującego  zajęcia na świecie . Dopiero teraz  zrozumiałam trudy  moich  rodziców,  nie wspominając już o babciach ( każda  wychowała  po piątkę dzieci praktycznie rok po roku).  
Wracając jednak do Oleńki.  Czas spędzany z nią to jakby być w krainie czarów . Jeden uśmiech rekompensuje mi godzinne marudzenie, wystarczy że spojrzy na mnie tymi wielkimi niebieskimi oczyma a znika każdy problem. Trzymam ją w ramionach i czuję się takkkkk wyjątkowo, że  brak mi słów by to opisać. Domyślam się, że przed nami jeszcze wiele wyzwań,  lepszych i gorszych chwil jednak nic już nie straszne mi. Nie wyobrażam sobie świata bez naszej księżniczki , dzięki niej wiem, że życie ma sens. Kocham cię strasznie córeczko, wiem że często ci to powtarzam ale napisałam chyba pierwszy raz.
Ps. Rozpisałam się dziś troszkę. To przez zarzuty pewnych czytelniczek:)  naszego bloga, że niby mało piszę. Dziś było troszkę sentymentalnie u młodej mamy chyba wciąż hormony szaleją. Następny post mniej filozoficzny będzie, obiecuje. 

poniedziałek, 11 października 2010

Gondoli mówimy NIE

Mała ciekawska obraziła się na gondole wózka. Pozycja leżąca nie uśmiecha się naszej gwiazdeczce. Patrzenie w obłoki już nie wystarcza,  Oleńka coraz bardziej ciekawa  świata. Ponieważ kilogramów przybywa noszenie  w nosidle coraz bardziej odczuwalne jest dla mamy. Wszystko to powoduje że,  powoli przymierzamy się do przejścia z gondolki na spacerówkę.  Dziś odbyła się próba z poduszkami. Jak widac Oleńce spodobała się ta  myśl.

piątek, 8 października 2010

Pachnidło

Po świecie smaków przyszedł czas na świat  zapachów. Na razie ulubionym pachnidłem małej damy są róże z ogródka mamy. Mała Ola kwiatki i krzaczki smakuje noskiem i ustami. Generalnie  wszystko co nowe musi być obwąchane i posmakowane.