sobota, 12 listopada 2011

Mrs Frida

Mój nowy pseudonim to  Frida,  i nie to że  wyrosły mi wąsy czy upodabniam się to  Salma HaykeJ  Oleńka  przynosiła nam prezent z przedszkola. Wszyscy walczymy z katarem i kasłaniem.  Najgorsze, że smarkami zaraził się także miesięczny  Piotruś. W jego przypadku sprawa okazała się jednak bardziej poważna, mały  organizm nie radzi sobie tak łatwo z smarkami, maluszek ma problemy z oddychaniem i strasznie cierpi z powodu zapchanego noska.  Zrozumiałam, że nie łatwa praca pielęgniarki, nawet przy 3 małych pacjentach ( tak moje trzecie dziecko – Marcin też jest chory) . Dzień dzieli się na  inhalacje raz jednego, raz drugiego maluszka, ściąganie smarków, oklepywania i   podawania   syropków. Codziennie jak mantre powtarzam słowa   poczciwego Jana K. „ Szlachetne zdrowie, nikt się nie dowie, jako smakujesz, aż się zepsujesz”

czwartek, 10 listopada 2011

Detoks Smoczkowy czyli krotka historia ciągnących sutków

Postanowiłam oduczyć Oleńkę   korzystania z smoczka. Nie podobało mi się już, ze przy każdej gorszej chwili domagała się płaczem Pan S. Aby ułatwić młodej odejście od nałogu postanowiliśmy, że Piotruś będzie bez smoczkowym  dzieckiem. Maluszek przeżył swój pierwszy miesiąc bez cudownego  wynalazku. Niestety brak smoczka zaczął sobie rekompensować  sobie mamy sutkiem. Domagał się go bardzo często i polubił trzymać bardzo długo szczególnie  w nocy. I nie łatwo było mu odebrać zdobycz.!!!
Walcząc z Piotrusiem o sutka czułam się jak podczas zabawy w przeciąganie liny. Wczoraj był kryzys, moje  sutki zaczęły  na długość przypominać  gumkę do majtek  a Piotruś płakał od razu gdy miał pusto w buzi,  stwierdziłam, że przyjdzie lepszy czas by walczyć z nałogiem Olki.

niedziela, 6 listopada 2011

Minął miesiąc cd...

Jakoś zebrało mnie na dalsze rozważania... 
Myślę, że przez pierwszy miesiąc od pojawienia się Piotrusia w domu Oleńka powoli oswajała sie z jego obecnośćią. Staramy się poświęcać naszej myszce  teraz jak najwięcej czasu, okazywać miłość, mówić jak ją kochamy.  Wiemy, że teraz szczególnie potrzebuje naszej uwagi, nie może czuć się odrzucona czy gorsza. Olka także strasznie  zadziwia  nas swoim rozwojem. Codziennie ma nowe pomysły, jej słownik wzbogaca się o kolejne słowa,  wciąż coś pokazuje i pyta” co to”? Wreszcie ma unormowany rytm dnia, zasypia  praktycznie punktualnie o 19 budzi się przed 6.  Oczywiście mamy chwile złych humorów i wymuszania. Staramy się ignorować te zachowania, tłumaczyć jej, że tak nie wolno i skupić uwagę na czymś innym.  Czasami działa to lepiej czasami gorzej, liczy się jednak to że staramy się być konsekwentni. 

Wychowując Piotrusia jesteśmy już bogatsi doświadczeniem, staramy się uniknąć blędów które zdarzały się nam przy naszej pierworodnej. Wiemy już ze najważniejsze jest aby dziecko miało swój stały, niezakłócony rytm dnia, ciszę i ciemność przy usypianiu, nie było zbytnio kołysane w wózku…  Nie panikujemy już tak gdy Piotruś płacze przy wzdęciach, ja mam już wiedzę co i jak  z karmieniem maluszka i dieta  karmiącej mamy.  Z jednej strony jest nam wiec łatwiej z drugiej zas chyba nie wyobrażaliśmy sobie ze z 2 dzieci będzie aż tak inaczej. Teraz dopiero rozumiem słowa Irminy, że jedno dziecko to pikuś. Ja powiem tylko że pikuś przez duże P. Oleńka i Piotruś razem  w moim słowniku znaczy  - gimnastyka na całego. Zawsze chciałam mieć zycie pełne wrażeń no i Pan Bog spełnił moja prośbęJ Czasami naprawdę trzeba wytężyć   ciało i umysł  aby sprostać dwóm  szogunom.  Gdy Marcin jest w domu sytuacja jest do opanowania, gdy jestem z nimi sama to czasami rozgrywa się  komedia a czasami dramatJ Zeszłym tydzień był intensywny, przeszłam chrzest bojowy. Oleńka była chora a mnie dopadł kryzys laktacyjny, Piotruś praktycznie wisiał na  piersi. Zdarzały się sytuacje typu właśnie myję pupkę Oleńki, po wydaleniu sniadania,  a tu nagle budzi się głodny Piotruś i rozpoczyna się ich wspolna orkiestra płaczu. W takich chwilach czuje się jak Antygona i sama mam ochotę płakać.  Uczę się powoli  zachować zimną krew i się nie denerwować bo to jeszcze bardziej szkodzi. Łatwo powiedzieć trudniej jednak zrobić. Dobre  jednak to, że po całym dniu gdy maluszki wreszcie usną sama padam na cycki ale i odczuwam satysfakcje.
 Prawda ze moje zycie się bardzo zmieniło, ale nie wyobrażam sobie by mogłoby  nie być Oleńki czy Piotrka. Nie będę ukrywać,  że   czasami tęsknie za przespanymi nocami, porankami  na fitness , weekendowymi imprezami… Tłumaczę jednak sobie, że teraz jest etap pieluszek , ale za jakis czas dzieciaki będą starsze i powoli będziemy wracać do starych przyzwyczajeń. Nie raz słyszę od starszych stażem  rodziców, że czas szybko płynie i ani się obrócę a Oleńka i Piotruś nie będą już tak chętnie wskakiwać do naszego lóżka. Tłumaczą mi też, że pewnego dni  będziemy tęsknić za okresem kiedy dzieciaki były skore do przytulania i całowania.  Każdy etap rodzicielstwa ma chyba swoje lepsze i gorsze strony. Trzeba chyba skupiać się na  teraźniejszości  i korzystać z chwil które się już nie powtórzą  jak  bliskość z Piotrem podczas karmienia czy  pierwsze nowe słowa wypowiedzianym przez naszą księżniczkę…



Minął miesiąc

Czas ucieka mi przez palce, czasami nie mogę uwierzyć, ze nie mam już brzuszka, Piotrus  urodził  i właśnie skończył miesiąć. Przyznaję skromnie,   że mam najpiękniejszego i najwspanialszego synka pod słońcem. Patrzę na niego i nie mogę uwierzyć , że ten mały przystojniak jest mój.
 Poki co widzę w Piotrusiu raczej spokojną duszę, lub patrząc na jego iskrę siostrę chce wierzyć ze ma spokojną duszę, dwie iskry znaczyły by pożar, a ja chyba nie jestem najlepszym strażakiem.  Płacz Piotrusia  to oznaka ze jest głodny,  meczą go wzdęcia lub chce poprzytulać się do mamy cycka. Jego ulubioną rozrywką jest  ciche  leżenie  w łóżeczku i obserwowanie  świata. Czasami  jak patrzy tymi swoimi wielkimi oczyma nie mogę się nadziwić ze miesięczne dziecko może mieć tak poważne spojrzenie.  Bardzo lubię gdy leży sobie spokojnie na mojej piersi i przypatruje mi się z zaciekawieniem,  takie chwile sprawiają że jestem w niebie,która kobieta zresztą nie lubi jak męzczyzna i to dużo młodszy patrzy na nia z takim rozmarzeniem...  
Z dnia na dzień wiedzę jak się zmienia, rośnie, wczoraj jeszcze nosił śpioszki  w misie a dzis sa już za małe. Jego rysy nabierają coraz  wyraźniejszego wyrazu i  coraz częściej widzę w nim małego papo Franka. Nie da się ukryć, ze malec ma Hennigowskie geny. Myślę, ze Pan Bog postanowił choć troszkę  zrekompensować  mi fakt, że Oleńka to skóra zdjęta z taty. Mówiąc o   Oleńce, moja mała myszka  cały czas czuje pozytywne wibracje do swego brata. Gdy tylko wraca do domu od razu biegnie do łożeczka i szuka braciszka. Strasznie interesuje ja wszystko co z nim związane. Największą zagadka jest dla niej dlaczego  co chwila  widuje  braciszka  blisko  mamy cycka. Podczas karmienia wdrapuje się na kanapę, siada przy nas, odsłania moją drugą wolną pierś i pyta „co to?”, potem głaszce Piotrusia po głowce i koniecznie chce pocałować. Rozczula mnie tym strasznie. Ciekawa jestem jak dalej będą układac się ich stosunki.