Mój nowy pseudonim to Frida, i nie to że wyrosły mi wąsy czy upodabniam się to Salma HaykeJ Oleńka przynosiła nam prezent z przedszkola. Wszyscy walczymy z katarem i kasłaniem. Najgorsze, że smarkami zaraził się także miesięczny Piotruś. W jego przypadku sprawa okazała się jednak bardziej poważna, mały organizm nie radzi sobie tak łatwo z smarkami, maluszek ma problemy z oddychaniem i strasznie cierpi z powodu zapchanego noska. Zrozumiałam, że nie łatwa praca pielęgniarki, nawet przy 3 małych pacjentach ( tak moje trzecie dziecko – Marcin też jest chory) . Dzień dzieli się na inhalacje raz jednego, raz drugiego maluszka, ściąganie smarków, oklepywania i podawania syropków. Codziennie jak mantre powtarzam słowa poczciwego Jana K. „ Szlachetne zdrowie, nikt się nie dowie, jako smakujesz, aż się zepsujesz”
Kronika Małych Cymusiów... Za górami za lasami w małej miejscowości Rumia żyla sobie pewna zakochana para Madzia i Marcin.Owocem ich miłości byly narodziny małej Oleńki. Pamietna data to 14.05.2010, w rok po jej narodzinach tj. 06.10.2011 na świat przyszedł braciszek Piotruś.Dla całej rodzinki rozpoczęła sie fascynująca przygoda...
sobota, 12 listopada 2011
czwartek, 10 listopada 2011
Detoks Smoczkowy czyli krotka historia ciągnących sutków
Postanowiłam oduczyć Oleńkę korzystania z smoczka. Nie podobało mi się już, ze przy każdej gorszej chwili domagała się płaczem Pan S. Aby ułatwić młodej odejście od nałogu postanowiliśmy, że Piotruś będzie bez smoczkowym dzieckiem. Maluszek przeżył swój pierwszy miesiąc bez cudownego wynalazku. Niestety brak smoczka zaczął sobie rekompensować sobie mamy sutkiem. Domagał się go bardzo często i polubił trzymać bardzo długo szczególnie w nocy. I nie łatwo było mu odebrać zdobycz.!!!
Walcząc z Piotrusiem o sutka czułam się jak podczas zabawy w przeciąganie liny. Wczoraj był kryzys, moje sutki zaczęły na długość przypominać gumkę do majtek a Piotruś płakał od razu gdy miał pusto w buzi, stwierdziłam, że przyjdzie lepszy czas by walczyć z nałogiem Olki.
niedziela, 6 listopada 2011
Minął miesiąc cd...
Jakoś zebrało mnie na dalsze rozważania...
Myślę, że przez pierwszy miesiąc od pojawienia się Piotrusia w domu Oleńka powoli oswajała sie z jego obecnośćią. Staramy się poświęcać naszej myszce teraz jak najwięcej czasu, okazywać miłość, mówić jak ją kochamy. Wiemy, że teraz szczególnie potrzebuje naszej uwagi, nie może czuć się odrzucona czy gorsza. Olka także strasznie zadziwia nas swoim rozwojem. Codziennie ma nowe pomysły, jej słownik wzbogaca się o kolejne słowa, wciąż coś pokazuje i pyta” co to”? Wreszcie ma unormowany rytm dnia, zasypia praktycznie punktualnie o 19 budzi się przed 6. Oczywiście mamy chwile złych humorów i wymuszania. Staramy się ignorować te zachowania, tłumaczyć jej, że tak nie wolno i skupić uwagę na czymś innym. Czasami działa to lepiej czasami gorzej, liczy się jednak to że staramy się być konsekwentni.
Wychowując Piotrusia jesteśmy już bogatsi doświadczeniem, staramy się uniknąć blędów które zdarzały się nam przy naszej pierworodnej. Wiemy już ze najważniejsze jest aby dziecko miało swój stały, niezakłócony rytm dnia, ciszę i ciemność przy usypianiu, nie było zbytnio kołysane w wózku… Nie panikujemy już tak gdy Piotruś płacze przy wzdęciach, ja mam już wiedzę co i jak z karmieniem maluszka i dieta karmiącej mamy. Z jednej strony jest nam wiec łatwiej z drugiej zas chyba nie wyobrażaliśmy sobie ze z 2 dzieci będzie aż tak inaczej. Teraz dopiero rozumiem słowa Irminy, że jedno dziecko to pikuś. Ja powiem tylko że pikuś przez duże P. Oleńka i Piotruś razem w moim słowniku znaczy - gimnastyka na całego. Zawsze chciałam mieć zycie pełne wrażeń no i Pan Bog spełnił moja prośbęJ Czasami naprawdę trzeba wytężyć ciało i umysł aby sprostać dwóm szogunom. Gdy Marcin jest w domu sytuacja jest do opanowania, gdy jestem z nimi sama to czasami rozgrywa się komedia a czasami dramatJ Zeszłym tydzień był intensywny, przeszłam chrzest bojowy. Oleńka była chora a mnie dopadł kryzys laktacyjny, Piotruś praktycznie wisiał na piersi. Zdarzały się sytuacje typu właśnie myję pupkę Oleńki, po wydaleniu sniadania, a tu nagle budzi się głodny Piotruś i rozpoczyna się ich wspolna orkiestra płaczu. W takich chwilach czuje się jak Antygona i sama mam ochotę płakać. Uczę się powoli zachować zimną krew i się nie denerwować bo to jeszcze bardziej szkodzi. Łatwo powiedzieć trudniej jednak zrobić. Dobre jednak to, że po całym dniu gdy maluszki wreszcie usną sama padam na cycki ale i odczuwam satysfakcje.
Prawda ze moje zycie się bardzo zmieniło, ale nie wyobrażam sobie by mogłoby nie być Oleńki czy Piotrka. Nie będę ukrywać, że czasami tęsknie za przespanymi nocami, porankami na fitness , weekendowymi imprezami… Tłumaczę jednak sobie, że teraz jest etap pieluszek , ale za jakis czas dzieciaki będą starsze i powoli będziemy wracać do starych przyzwyczajeń. Nie raz słyszę od starszych stażem rodziców, że czas szybko płynie i ani się obrócę a Oleńka i Piotruś nie będą już tak chętnie wskakiwać do naszego lóżka. Tłumaczą mi też, że pewnego dni będziemy tęsknić za okresem kiedy dzieciaki były skore do przytulania i całowania. Każdy etap rodzicielstwa ma chyba swoje lepsze i gorsze strony. Trzeba chyba skupiać się na teraźniejszości i korzystać z chwil które się już nie powtórzą jak bliskość z Piotrem podczas karmienia czy pierwsze nowe słowa wypowiedzianym przez naszą księżniczkę…
Minął miesiąc
Poki co widzę w Piotrusiu raczej spokojną duszę, lub patrząc na jego iskrę siostrę chce wierzyć ze ma spokojną duszę, dwie iskry znaczyły by pożar, a ja chyba nie jestem najlepszym strażakiem. Płacz Piotrusia to oznaka ze jest głodny, meczą go wzdęcia lub chce poprzytulać się do mamy cycka. Jego ulubioną rozrywką jest ciche leżenie w łóżeczku i obserwowanie świata. Czasami jak patrzy tymi swoimi wielkimi oczyma nie mogę się nadziwić ze miesięczne dziecko może mieć tak poważne spojrzenie. Bardzo lubię gdy leży sobie spokojnie na mojej piersi i przypatruje mi się z zaciekawieniem, takie chwile sprawiają że jestem w niebie,która kobieta zresztą nie lubi jak męzczyzna i to dużo młodszy patrzy na nia z takim rozmarzeniem...
Z dnia na dzień wiedzę jak się zmienia, rośnie, wczoraj jeszcze nosił śpioszki w misie a dzis sa już za małe. Jego rysy nabierają coraz wyraźniejszego wyrazu i coraz częściej widzę w nim małego papo Franka. Nie da się ukryć, ze malec ma Hennigowskie geny. Myślę, ze Pan Bog postanowił choć troszkę zrekompensować mi fakt, że Oleńka to skóra zdjęta z taty. Mówiąc o Oleńce, moja mała myszka cały czas czuje pozytywne wibracje do swego brata. Gdy tylko wraca do domu od razu biegnie do łożeczka i szuka braciszka. Strasznie interesuje ja wszystko co z nim związane. Największą zagadka jest dla niej dlaczego co chwila widuje braciszka blisko mamy cycka. Podczas karmienia wdrapuje się na kanapę, siada przy nas, odsłania moją drugą wolną pierś i pyta „co to?”, potem głaszce Piotrusia po głowce i koniecznie chce pocałować. Rozczula mnie tym strasznie. Ciekawa jestem jak dalej będą układac się ich stosunki.
Subskrybuj:
Posty (Atom)