środa, 28 grudnia 2011

Święta...

To już drugie święta Oleńki,  pierwsza choinka Piotrusia. Rozczuliłam się troszkę na wigilii patrząc na moje dziatwy .Pamiętam dobrze pierwszą wigilie na Kalinowej, było to 4 lata temu, ja byłam panienką, dopiero co zaczęliśmy się spotykać z Marcinem, nie w głowie nam były jeszcze dzieci i wspólne rodzinne świętowanie. Od tego czasu  sporo się zmieniło, stałam się mamą, prawie żoną,   co rok przybywa biesiadników przy stole…
Oleńka jak to ona była naszą gwiazdeczką wigilijną, tańczyła przy kolędach,  z zapałem otwierała górę prezentów, musi mieć jakieś układy  z elfami bo gwiazdor obdarował ją bardzo hojnie. Cały świąteczny czas upłynął na błogim świętowaniu w gronie rodziny. Dziadkowie podzielili się rolami i zaopiekowali wnuczkami, mama z tatą ruszyli na bożonarodzeniowe party. I jak tu nie kochać   świąt ???

środa, 21 grudnia 2011

Rosnę!!!

Piotruś  z dnia na dzień jest coraz bardziej ciekawy otaczającego  świata. Mój maluszek nie  przesypia już całych dni, domaga się uwagi i szeroko uśmiecha do rozmówcy. Jak tylko widzi mamę bądź tatę śmieje mu się nie tylko buzka ale i oczy. Mój mały przypomina mi małego niedźwiadka, równie słodko spi, po przebudzeniu ma wilczy apetyt i robi miny słodkiego miśka. Maluszek ochoczo  obserwuje grzechotki i gaworzy na całego. Głosik  ma  troszkę jak przed chłopczyk przed mutacją, co niesamowicie mnie śmieszy. Codziennie obserwuje jak z noworodka przeradza się w ciekawskiego bobasa.

wtorek, 20 grudnia 2011

Idą świeta


Święta zbliżają się wielkimi krokami  wiec ruszyliśmy z dekoracjami  i przygotowaniami na całego. Całą rodziną ubieraliśmy choinkę, Oleńka ochoczo zawieszała to zdejmowała bombki i kokardki na choince. Jak co roku powstały też nasze girlandy i stroiki świąteczne. Troszkę muszę stać na straży ich wyglądu bo nasza małą iskrę  strasznie kuszą świecidełka i ma swój pomysł na ich kształt.  W domu pachnie więc świętami, w kuchni też się dzieje mała Olka załapała bakcyla i żadne danie nie może zostać przygotowane bez jej udziału. Miesza w naczyniach, misach, chce doprawiać i głośno protestuje gdy chcemy ja wyręczać lub nie daj Boże przejąć kontrolę nad jej kucharzeniem.

środa, 7 grudnia 2011

Kaczki

Zimowym  hobby Oleńki  słały się kaczki a dokładnie ich dokarmianie. Prawie codziennie po żłobku z dziadkiem lub mamą  odwiedza  park i karmi kaczuszki.  Ma wielką frajdę gdy ptaki  biją się miedzy sobą o każdy okruch.  Ogólnie Olka przepada za zwierzętami, śmieje się na widok każdego pieska, kotka chce go pogłaskać  i się bawić. Śmieszy mnie bardzo gdy rzuca kotu sąsiada z naprzeciwka kawałki bułki i dziwi się , że zwierzak nie cieszy się na pożywienie jak jej koleżanki kaczki.

wtorek, 6 grudnia 2011

Mikołaj Party

Mikołaj Party
W naszym żłobku odbyło się mikołajkowe przyjecie. Przybył także sam ,Mikołaj, który rozdawał grzecznym dzieciom prezenty.  Mali goście byli przebrani za różne bajkowe postacie. Nasza Oleńka wcieliła się w rolę małego elfa. Jak zawsze wszędzie było jej pełno i zdominowała imprezę swoją osobą.  
Atmosfera świąteczna bardzo się podoba naszej gwiazdeczce. Żadna kolorowa choinka nie umknie jej uwadze,  centra handlowe są dla niej teraz krainą z bajek, inspirują ją kolorowe światełka na ulicach i piękne wystawy. Uwielbia chodzić po sklepach i buszować miedzy półkami. Gorzej te wyprawy przeżywają rodzice, którzy nie mogą nadążyć za małym elfem. Odważni dziadkowie którzy zabrali wnuczkę na zakupy w weekend  mieli problem z wytłumaczeniem jej, że nie może zabrać do domu każdego misia który się jej spodoba. Każde wyjście do centrum z Oleńka jest dla nas przygodą, strasznie śmieszna jest  ta nasza Oleńka  

sobota, 3 grudnia 2011

Marzenie ściętej głowy - błogi sen

Zawsze uważałam się za osobę, która szybko się regeneruje i nie potrzebuje dużo snu. Madzia pełna energii i życia. Za starych dobrych lat czytałam do późnej nocy,  a wstawałam o 6 rano by pobiegać lub nordic walking …Było minęło… Ostatnie dwa miesiące spowodowały, że nie marze o niczym tak jak o przespanej nocy. Najchętniej  zamieniłabym  się w misia i zapadła  w długi zimowy sen.
Od narodzin Piotrusia walczymy z częstym budzeniem się Oleńki a to z  powodu:  braku smoczka, kataru, ząbkowania , złych snów czy potrzeby bycia z rodzicami. Po 10 z kolei pobudce do córeczki, coraz częściej  poddajemy się i  bierzemy ją do siebie do łóżka. Na domiar złego  Piotruś  także walczy z katarem więc i on daje częściej o sobie znać niż w porach karmienia. Wczoraj w nocy nie wiedziałam już czy się śmiać czy płakać bo Marcin na przemian odnosił Piotrusia z naszego łóżka, przynosił Olę, a gdy ta usnęła,  a budził się z płaczem nasz chłopczyk  robiliśmy zamianę. Żałuję, że nie mamy kamery w naszej sypialni bo za każdym razem kiedy Olka wkroczy do naszego łóżka ( czytaj :praktycznie codziennie) rozpycha się na moją stronę i płaczem wymusza bym ustąpiła jej miejsca. Moje sprzeciwy kończą się nocną aferą,   a co za tym idzie  pobudką Piotra więc grzecznie przenoszę się i śpię w nogach łóżka. Znaj matka swoje miejsce!!!  Ostatnio miałam nawet mocne postanowienie choć krótkich drzemek w trakcie dnia niestety wiecznie jest coś do zrobienia, padam więc na cycki praktycznie jak tylko usną dzieci. Bez totalnej ochoty na literki czy gimnastykę. Jak Pan Bóg łaskawy to pośpię nawet  3  godziny zanim zacznie się  moja nocna zmiana. Nie chcę by ktoś pomyślał, że użalam się nad sobą czy narzekam. Wiem , że to taki etap, że miliony rodziców to przeszło i że damy radę. Śmieję się jednak sama z siebie bo przypomniała mi się dziś sytuacja gdy miałam jakieś 14 lat a tata  przy sprzeczce,  tłumaczył mi że posiadanie dzieci wymaga poświeceń i że to nie taka łatwa sprawa,  pamiętam, że byłam wtedy oburzona. Teraz jestem mamą od ponad 1,5 roku i stwierdzam, że to najbardziej wyczerpujące zajęcie na świecie…Na pocieszenie dodam tylko, że gdy o 5 - 6  rano Olka budzi się w wyśmienitym humorze i woła ma -ma , po chwili Piotruś ciągnie wesoło z cycuszka,  minionej nocy się już nie pamięta rozpoczyna się nowy  dzień…