Zawsze uważałam się za osobę, która szybko się regeneruje i nie potrzebuje dużo snu. Madzia pełna energii i życia. Za starych dobrych lat czytałam do późnej nocy, a wstawałam o 6 rano by pobiegać lub nordic walking …Było minęło… Ostatnie dwa miesiące spowodowały, że nie marze o niczym tak jak o przespanej nocy. Najchętniej zamieniłabym się w misia i zapadła w długi zimowy sen.
Od narodzin Piotrusia walczymy z częstym budzeniem się Oleńki a to z powodu: braku smoczka, kataru, ząbkowania , złych snów czy potrzeby bycia z rodzicami. Po 10 z kolei pobudce do córeczki, coraz częściej poddajemy się i bierzemy ją do siebie do łóżka. Na domiar złego Piotruś także walczy z katarem więc i on daje częściej o sobie znać niż w porach karmienia. Wczoraj w nocy nie wiedziałam już czy się śmiać czy płakać bo Marcin na przemian odnosił Piotrusia z naszego łóżka, przynosił Olę, a gdy ta usnęła, a budził się z płaczem nasz chłopczyk robiliśmy zamianę. Żałuję, że nie mamy kamery w naszej sypialni bo za każdym razem kiedy Olka wkroczy do naszego łóżka ( czytaj :praktycznie codziennie) rozpycha się na moją stronę i płaczem wymusza bym ustąpiła jej miejsca. Moje sprzeciwy kończą się nocną aferą, a co za tym idzie pobudką Piotra więc grzecznie przenoszę się i śpię w nogach łóżka. Znaj matka swoje miejsce!!! Ostatnio miałam nawet mocne postanowienie choć krótkich drzemek w trakcie dnia niestety wiecznie jest coś do zrobienia, padam więc na cycki praktycznie jak tylko usną dzieci. Bez totalnej ochoty na literki czy gimnastykę. Jak Pan Bóg łaskawy to pośpię nawet 3 godziny zanim zacznie się moja nocna zmiana. Nie chcę by ktoś pomyślał, że użalam się nad sobą czy narzekam. Wiem , że to taki etap, że miliony rodziców to przeszło i że damy radę. Śmieję się jednak sama z siebie bo przypomniała mi się dziś sytuacja gdy miałam jakieś 14 lat a tata przy sprzeczce, tłumaczył mi że posiadanie dzieci wymaga poświeceń i że to nie taka łatwa sprawa, pamiętam, że byłam wtedy oburzona. Teraz jestem mamą od ponad 1,5 roku i stwierdzam, że to najbardziej wyczerpujące zajęcie na świecie…Na pocieszenie dodam tylko, że gdy o 5 - 6 rano Olka budzi się w wyśmienitym humorze i woła ma -ma , po chwili Piotruś ciągnie wesoło z cycuszka, minionej nocy się już nie pamięta rozpoczyna się nowy dzień…