Wycieczkowicze
Kwiecień stał się dla nas okazja wiosennych wycieczek. W czasie ostatnich weekendów zaliczyliśmy wyprawę do gdyńskiego oceanarium, stadniny koni, farmy Strusiów no i Olka wybrała się z tata na pierwszy mecz siatkówki. Słówkiem o wrażeniach…
Oceanarium, całkiem mile zaskoczenie ostatnio sama byłam tam jako dziecko i wydaje mi się że nie można narzekać. Nie mają co prawda rekinów i wielorybów ale nasza mała myszka była zauroczona kolorowymi rybkami i morskimi stworzeniami . Przestraszyła się małego krokodyla, krzyczała do piranii i interesowała wszystkim i wszystkimi. Bez wątpienia będziemy jeszcze odwiedzać Akwarium w Gdyni.
Gdybym mogła wymarzyć pracę życia to naprawdę wahałabym się nad opcją prowadzania rancza z końmi , zwierzętami, małą agroturystyką. Drzemie we mnie instynkt bycia bliko z naturą, mieszkania gdzieś daleko w lesie, z dala od centrów handlowych i miast. Jakiś czas temu odkryłam w sobie talent do jeździectwa no i już od małego próbuje moją pasją zarazić Olkę. Zabraliśmy małą na pierwsza przejażdżkę na kucyku i spotkanie z końmi. Troszkę obawiałam się, że może za wcześnie, że będzie się bała wysokich czworonogów. Bardzo miło się rozczarowałam, Olka czuła się jak ryba w wodzie, karmiła koniki marchewkami, głaskała po grzywie i dała się namówić na przejażdżkę na kucyku. Siedziała dumnie i trzymała się siodła, główkę na toczek ma jeszcze za małą ale ja czuję że będzie z niej mała dżokejka.
Podczas gdy mama próbuje rozbudzić w małej Oli miłość do koni, tata to samo czyni z zamiłowaniem do sportu. Jeszcze jak Olka była w brzuszku śmialiśmy się, że kopie tak mocno ze pewnie bedzie z niej niezła siatkarka lub koszykarka. W miniony weekend Marcin postanowił pokazać Oli jak grają w siatkówkę jej starsze koleżanki i zabrał ją na mecz juniorek do naszej rumskiej hali sportowej. Myszka kibicowała i biła brawo. Wycieczka bardzo się jej podobała nie mogła tylko zrozumieć czemu nie może wejść sama na boisku i porzucać piłką…
Gdyby ktoś nie wiedział strusie to największe z żyjących obecnie ptaków, mogą mierzyć do 2,5 metra wysoskości. Zobczyć na własne oczy można te dziwne stworzenia na farmie w Kniewie. Dodatkową atrakcją jest mini zoo i możliwość zjedzenia jajecznicy z jaj strusichJ Prowadzenie farmy strusi nie byłoby chyba jednak moja pracą marzeń, Olka byłaby jednak zachwycona. Z lekka obawa obserwujemy jej całkowity brak strachu jeżeli chodzi o zwierzęta. Z radością karmiła lamy, osły i barany.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz