środa, 21 marca 2012

Bajka o czerwony kaptureku czyli przestrogi dla początkujących mam gawędziarzy….

Pisałam już o naszym sukcesie w związku z wieczornym  rytuałem snu Olki? Po prawie dwóch latach długiego i mozolnego usypiania naszego aniołka  wreszcie nasze starania zostały nagrodzone. Po wieczornej kąpieli mała dostaje mleczko, opowiadamy jej bajeczkę, buziaki na dobranoc i grzecznie sama zasypia.
 Cieszyliśmy się jak nigdy. Najpiękniejszy prezent  jaki mogliśmy sobie wymarzyć od naszej córeczki. Rytuał usypiania układał się pięknie do wieczora kiedy mamusia  wpadła na genialny pomysł opowiedzenia Oleńce zmodyfikowanej wersji  bajki o czerwonym kapturku. W mojej opowiastce  zamiast czerwonego kapturka była Oleńka która poszła do babci Tereski  przez las i mimo przestrogi mamusi zboczyła z drogi. Zapadła noc i mała dziewczynka zabłądziła i  gonił   ją wilk. Na moją obronę dodam tylko że zakończenie   mojej bajki  było   szczęśliwe. Oleńkę uratowały zwierzątka leśne jelonek i zajączek. Niestety uwaga Olki skupiła się na wilku. Kilka nocy z rzędu budziła się z płaczem i krzykiem 
” Boję się, boje się” Na pytanie kogo??? odpowiedz była jednakowa – wilka!!! Mama  całymi dniami próbowała naprawić swój błąd i  opowiadała córeczce  jak to potrafi pokonać wilka... że Oleńka nie musi się bać bo wilk mieszka w lesie i nie przyjdzie nigdy do Olki. Temat „boje się” wracał jak bumerang dniami i nocami. Choć od całej sytuacji minął prawie miesiąc nadal moją głową zaprząta jak wymazać z głowy Oleńki temat wilka. I tak to o to  super mama przestała uważać się za najlepszego gawędziarza na świecie….   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz