piątek, 30 marca 2012

Akcja Interakcja

Piotruś rośnie jak na drożdżach. Z małego bobasa powoli przekształca się w małego chłopca. Kochane i spokojne z niego dziecko muszę przyznać. Praktycznie cały czas śmieje się i obserwuje świat. Ma równie wielki apetyt  na poznawanie  otoczenia jak na mamusi  zupki. Najbardziej ekscytującym zajęciem w jego życiu jest jednak obserwowanie starszej siostry. Jak tylko ją widzi śmieje się i wyciąga  rączki a ona pochyla się i prosi by ciągnął ją za włosy… Mała Olka uwielbia go przytulać i rozśmieszać. Serce mi rośnie bo dostrzegam fajny pierwszy  kontakt miedzy dzieciaczkami,  zresztą nie będę się rozpisywać  zobaczcie sami

środa, 28 marca 2012

Przestrogi dla gawędziarzy ciag dalszy. A może nie ma tego złego….

Pomysł na pozbycie się z głowy Oleńki wspomnienia wilka zaprzątał  mój umysł równie bardzo jak znaleźnie sposobu na pożegnanie się  małej  z uzależnieniem  od smoczka.
Moim zdaniem  na wszystko przychodzi czas,  a mnie powoli denerwował widok Olki z  „didkiem” i paranoiczne obawianie się wyjścia z domu bez  uspokajacza . No i problem rozwiązał się sam.  Pewnego wieczora smoczek zagubił się a na pytanie „gdzie jest smoczek?” mała odpowiedziała „ wilk zabrał”. Poczułam, że nic nie dziej się bez przyczyny. Nie to, że się usprawiedliwiam ale postanowiliśmy wykorzystać okazję. Po kilki dniach ciężkiej próby życie Olki toczy się bez smoczka…No może prawie, łamiemy się tylko w nocy, w chwilach kryzysu  mama lub tata idzie szukać wilka lub lisa i odbiera mu smoczek. Rano wilk wraca i zabiera „dida”. Jak widzicie wilk lub jego koledzy lis i dzik  stały  się stałym tematem naszych rozmów z córeczką. Nigdy bym nie przypuszczała że niewinna  opowiastka  o czerwonym kapturku może   tak wpłynąć na nasze życieJ Gdyby któraś z mam w akcie desperacji potrzebowała wsparcia w pozbyciu się smoczka mogę polecić pewną bajkę:)    

środa, 21 marca 2012

Bajka o czerwony kaptureku czyli przestrogi dla początkujących mam gawędziarzy….

Pisałam już o naszym sukcesie w związku z wieczornym  rytuałem snu Olki? Po prawie dwóch latach długiego i mozolnego usypiania naszego aniołka  wreszcie nasze starania zostały nagrodzone. Po wieczornej kąpieli mała dostaje mleczko, opowiadamy jej bajeczkę, buziaki na dobranoc i grzecznie sama zasypia.
 Cieszyliśmy się jak nigdy. Najpiękniejszy prezent  jaki mogliśmy sobie wymarzyć od naszej córeczki. Rytuał usypiania układał się pięknie do wieczora kiedy mamusia  wpadła na genialny pomysł opowiedzenia Oleńce zmodyfikowanej wersji  bajki o czerwonym kapturku. W mojej opowiastce  zamiast czerwonego kapturka była Oleńka która poszła do babci Tereski  przez las i mimo przestrogi mamusi zboczyła z drogi. Zapadła noc i mała dziewczynka zabłądziła i  gonił   ją wilk. Na moją obronę dodam tylko że zakończenie   mojej bajki  było   szczęśliwe. Oleńkę uratowały zwierzątka leśne jelonek i zajączek. Niestety uwaga Olki skupiła się na wilku. Kilka nocy z rzędu budziła się z płaczem i krzykiem 
” Boję się, boje się” Na pytanie kogo??? odpowiedz była jednakowa – wilka!!! Mama  całymi dniami próbowała naprawić swój błąd i  opowiadała córeczce  jak to potrafi pokonać wilka... że Oleńka nie musi się bać bo wilk mieszka w lesie i nie przyjdzie nigdy do Olki. Temat „boje się” wracał jak bumerang dniami i nocami. Choć od całej sytuacji minął prawie miesiąc nadal moją głową zaprząta jak wymazać z głowy Oleńki temat wilka. I tak to o to  super mama przestała uważać się za najlepszego gawędziarza na świecie….