Przyznam szczerze że opuściłam się ostatnio w blogowaniu .
Na swoje usprawiedliwienie powiem tylko,że marzec był dla nas niezwykle intensywny. Cały miesiąc walczyliśmy z wirusami ,
przeżyliśmy atak ospy wietrznej. Zaczęło
się od mnie no i zainfekowało maluchy. Morał z tego taki, że choroby wieku
dziecięco powinno się przeżyć jak się jest dzieckiem. Olka i Piotruś przeszły ospę jak burza. Kilka krostek i po
tygodniu właściwie nie było już śladu. U mnie choroba zaatakowała z podwojoną
siła i długością leczenia. Olka spisała
się w roli pielęgniarki i codziennie smarowała pryszczyki mamusi. Sama swoich
nie drapała bo groźbaze będzie miała
tyle pryszczyków jak mama podziała na nią wystarczająco.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz