poniedziałek, 20 lutego 2012

Mój przyjaciel Besi…

Odkąd sięgnę pamięcią  w moim  rodzinnym domu zawsze towarzyszyły mi psy, pierwszy był  Azor i potem kolejno  Bary,  Rocky no i w końcu  Sonia...   
W lato byliśmy  rodzinnie na wystawie psów i  zakochałam się w beaglach. Już dawno  próbowałam przekonać Marcina  do kupna czworonoga  do naszego domu. Mąż  wytłumaczył mi jednak racjonalnie, że obecny czas nie jest chyba najlepszym do wychowania psa w domu. Przekonał mnie że może lepiej zdecydować się na zwierze  kiedy dzieciaki podrosną. Pies to dużo obowiązków a i tak narzekamy na notoryczny brak czasu.
Ostatnio nadarzyła się jednak okazja aby psa sprezentować Marcina rodzicom. Wybór był oczywisty!!! Dziadkowie dostali w prezencie Beagle, któremu nadali imie Besi.  No i to początek ciekawej historii, wierzcie mi że byłby z tego dobry blog . Suczka  o anielskich oczach okazała się psem o diabelskim  temperamencie . Wbrew mojemu przekonaniu ta rasa psów wymaga dużo pracy i czasu. Już teraz wiem, że przed kupnem psa prócz wyglądu  zapoznać się z   charakterystyką i wymaganiami rasy. Wszystkim którzy chcieliby kupić beagla ( pies myśliwski), powiem tylko ze idąc z nim na spacer można się poczuć  jak na polowaniu, z ta tylko różnicą że zamiast za zwierzyną biegamy za psem.  Z niedowierzaniem słuchamy  historii o kolejnych wybrykach Besi i  śmiejemy się że to wcielenie naszej Olki tyle ze na czterech nogach. Nic za tym dziwnego , ze nasza córeczka od razu polubiła Besi i przy każdym spotkaniu nie daje jej żyć. Suczka która podobno niczego i nikogo  się nie boi ostatnio jednak na widok Olki preferuje pozostać pod kanapą.  Trafił swój na swegoJ   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz