Odkąd sięgnę pamięcią w moim rodzinnym domu zawsze towarzyszyły mi psy, pierwszy był Azor i potem kolejno Bary, Rocky no i w końcu Sonia...
W lato byliśmy rodzinnie na wystawie psów i zakochałam się w beaglach. Już dawno próbowałam przekonać Marcina do kupna czworonoga do naszego domu. Mąż wytłumaczył mi jednak racjonalnie, że obecny czas nie jest chyba najlepszym do wychowania psa w domu. Przekonał mnie że może lepiej zdecydować się na zwierze kiedy dzieciaki podrosną. Pies to dużo obowiązków a i tak narzekamy na notoryczny brak czasu.
Ostatnio nadarzyła się jednak okazja aby psa sprezentować Marcina rodzicom. Wybór był oczywisty!!! Dziadkowie dostali w prezencie Beagle, któremu nadali imie Besi. No i to początek ciekawej historii, wierzcie mi że byłby z tego dobry blog . Suczka o anielskich oczach okazała się psem o diabelskim temperamencie . Wbrew mojemu przekonaniu ta rasa psów wymaga dużo pracy i czasu. Już teraz wiem, że przed kupnem psa prócz wyglądu zapoznać się z charakterystyką i wymaganiami rasy. Wszystkim którzy chcieliby kupić beagla ( pies myśliwski), powiem tylko ze idąc z nim na spacer można się poczuć jak na polowaniu, z ta tylko różnicą że zamiast za zwierzyną biegamy za psem. Z niedowierzaniem słuchamy historii o kolejnych wybrykach Besi i śmiejemy się że to wcielenie naszej Olki tyle ze na czterech nogach. Nic za tym dziwnego , ze nasza córeczka od razu polubiła Besi i przy każdym spotkaniu nie daje jej żyć. Suczka która podobno niczego i nikogo się nie boi ostatnio jednak na widok Olki preferuje pozostać pod kanapą. Trafił swój na swegoJ
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz