Piotruś skończył cztery miesiące, a mi się wydaje jakby był z nami od zawsze. Strasznie dużo działo się przez te ostanie miesiące . Przeżyliśmy walkę z gazami, pierwsze infekcje, wysypki, kryzysy laktacyjne, rozpoczęło się ząbkowanie, do jadłospisu wprowadziliśmy już pierwsze zupki…
Wszystko powoli się układa, mamy już wypracowany harmonogram dnia i nocy, przywykliśmy do nocnych spacerów miedzy sypialniami i dzielenia się obowiązkami. Jedyne co nas martwi to choroby i wirusy. Póki maluszki sa zdrowe trzymamy rękę na pulsie i chwalimy Pana. Do końca życia nie zapomnę, jak 2 tygodniu życia Piotrusia lekarze z przychodni stwierdzili zapalenie oskrzeli u maluszka, przepisali kuracje antybiotykową, trafiliśmy do szpitala, gdzie szczęście w nieszczęściu okazało się, ze żuczek nie ma infekcji a za całość objawów odpowiedzialny jest refluks. Nie rozdrapujmy jednak starych ran...Co prawda Oleńka łapie wirusy z przedszkola ale Piotruś póki co walczy tylko z katarem...
Przyznaje szczerze, że z pojawieniem się Piotrusia wkroczyłam w najbardziej intensywnym okres w moim życiu. Codziennie zdaje jakiś nowy sprawdzian z bycia mamą. Gdyby nie wsparcie Marcina i rodziców myślę, że bez farbowania miałabym białe włosy lub potrzebowała peruki. Dużym plusem jest także to że, nie tylko ja w tym roku zostałam szczęśliwą mamą, o kupkach i zupkach mogę pogadać z bliskimi kumpelkami, mamą Blanki, Niny, Martynki czy Gaji. Powstał nam całkiem miły klubik świeżo upieczonych mamusiek. Dobrze jest iść na spacer w towarzystwie lub powymieniać się "newsami" o rozwoju maluszków.
Ostatnie cztery miesiące były też bardzo intensywne dla mojej małej księżniczki Oleńki. Jej swiat wywrócił się o 180 stopni. Została siostrą. Z jej miłością do brata bywa rożnie i podłużnie. Przeważnie go kocha i całuje ale bywa że bratu czasami się obrywa. Prawdziwym wyzwaniem jest utrzymanie Olki w ryzach gdy mały Piotruś leży w leżance, lub wózku. Siostra chce go kołysać, głaskać, podaje mu różne zabawki, nie akceptuje jak ktoś jej przerywa. I jak tu wytłumaczyć 20 miesięcznej dziewczynce, że brat nie przeżyje tak łatwo upadku z wózka jak jej lalka lub bobas?! Siedzę więc na straży i kontroluję jej pomysły na zabawy z bratem. Ostatnio mięliśmy zabawną sytuacje gdy odebraliśmy Oleńkę z żłobka i zabraliśmy jej braciszka. Mała myszka dumnie pokazywała brata innym dzieciom ale nikomu nie pozwalała go dotknąć, powtarzała „ mój brat, mój brat…”. Gdy tylko wraca do domu od razu biegnie do łóżeczka i krzyczy Pitu!!!! ( tak nazywa się Piotruś w jezyku Olki ). Rozczula mnie nasza Olka gdy przychodzi rano do mnie do łóżka, gdzie najczęściej leży już Piotruś , kładzie się koło niego, całuje i powtarza, Ola kocha, Pitu Pitu…
Mam nadzieje że z upływem czasu będzie coraz lepiej. Troszkę nie możemy już się doczekać kiedy nasze dwa cymusie będą się razem bawić i szaleć w ogrodzie i odczujemy dobre strony tak malej różnicy wieku miedzy dzieciaczkami. Czasami mam tendencje do narzekania, że ciężko to wszystko ogarnąć , że nie śpimy, że Piotr ząbkuje, że Olka jeszcze nie do końca rozumie i trzeba mieć oczy w około głowy, z drugiej zaś strony wiem, że czas szybko płynie i pewnie jeszcze zatęsknię, za tego typu problemami. Jeszcze wczoraj Olka była małym bobasem a dziś jest mała dziewczynka, która powtarza każde słowo i o wszystko co nowe pyta „co to?” Staram się więc cieszyć moim szkrabkami, całować je i przytulać kiedy tylko najdzie mnie ochota. Jedyne na co czekam to wiosna, bo troszkę dość mam chlapy, zimna i kurtek. Na szczęście sezon zabaw w ogrodzie już bliżej niż dalej